Glendalough Monastic Site

Glendalough – celtycki skarb ukryty w sercu Wicklow

Jeśli myślisz, że Irlandia to tylko Guinness, deszcz i wszechobecna zieleń – masz rację. Ale też się mylisz, bo wśród tych zielonych wzgórz i bajecznych mgieł kryje się coś naprawdę wyjątkowego – Glendalough, czyli „Dolina Dwóch Jezior”. To miejsce wygląda, jakby wyrwano je z kart jakiejś pradawnej baśni (albo z katalogu National Geographic na kwasie). Leży w hrabstwie Wicklow, zwanym często „ogrodem Irlandii”, i bezczelnie kradnie serca turystom już od wieków. Dosłownie.

Garść historii, zanim ruszysz na szlak

Glendalough Monastic SiteGlendalough to miejsce z historią długą i pełną zwrotów akcji – i to takich bez Netflixa. Wszystko zaczęło się w VI wieku, kiedy święty Kevin – tak, Kevin – porzucił miejskie życie (było zbyt mainstreamowe) i udał się w dzikie odludzie, by poświęcić się Bogu, przyrodzie i zapewne kilku owcom.

Założył tu klasztor, który szybko stał się jednym z najważniejszych ośrodków monastycznych w całej Irlandii. Przez stulecia pielgrzymowali tu duchowni, uczeni, a pewnie i kilku zagubionych wikingów (bo czemu nie?). W czasach swojej świetności Glendalough tętniło życiem – aż do XII wieku, gdy anglo-normańskie najazdy i czas zrobiły swoje.

Dziś klasztorne ruiny to jeden z najlepiej zachowanych średniowiecznych kompleksów klasztornych w Irlandii – i prawdziwa gratka dla fanów historii, legend i zdjęć z klimatem #aesthetic.

Co zobaczy turysta, który nie boi się deszczu (czyli każdy, kto przyjeżdża do Irlandii)

Na pierwszy rzut oka Glendalough to magiczna dolina z jeziorkami, lasami, wzgórzami i tajemniczą mgłą. Ale nie daj się zwieść – tu za każdym kamieniem kryje się historia (albo przynajmniej bardzo stary mech).

Najważniejsze atrakcje:

  • Okrągła wieża – symbol Glendalough. Ma ponad 30 metrów wysokości i była kiedyś czymś w rodzaju wieży obronno-widokowo-duchowej (czyli trochę wszystkiego). Fantastyczne miejsce na selfie, o ile nie boisz się wyglądać jak krasnolud przy gigantycznej świecy.
  • Katedra św. Piotra i Pawła – ruiny, które wciąż imponują rozmiarami. Przespaceruj się między ścianami i poczuj klimat duchowości, który unosi się w powietrzu (albo to tylko wilgoć – też możliwe).
  • Kościół św. Kevina (Kevin’s Kitchen) – nazwany tak, bo przypomina kuchnię, choć z gotowaniem miał tyle wspólnego, co święty Kevin z TikTokiem.
  • Cmentarz z charakterystycznymi krzyżami celtyckimi – idealne miejsce na chwilę zadumy albo dramatyczne zdjęcie na Instagrama.
Szlaki turystyczne – dla piechurów, joggerów i amatorów owczych pogoni

Glendalough oferuje dziewięć oznakowanych szlaków turystycznych, które zadowolą każdego – od leniwych spacerowiczów po ludzi, którzy myślą, że 20 km pod górę to „przyjemna rozgrzewka”.

Oto kilka z najbardziej znanych:

  1. Green Road (Green Route) – ok. 3 km. Lekki spacer wzdłuż jeziora, idealny na rozruszanie nóg lub rozciągnięcie po obfitym irlandzkim śniadaniu.
  2. Poulanass Waterfall Trail – około 1.5 km. Króciutki, ale klimatyczny szlak prowadzący do malowniczego wodospadu. Świetne miejsce na fotki i chwilę zachwytu nad naturą (lub wymówki, żeby się zatrzymać i odpocząć).
  3. Spinc and Glenealo Valley (White Route) – ponad 9 km, jeden z najbardziej widowiskowych szlaków. Drewniane kładki, stromizny, zapierające dech widoki, dzikie jelenie i gwarantowany wzrost poziomu endorfin (i zakwasów).
  4. Derrybawn Woodland Trail – ok. 8 km. Prowadzi przez lasy i wzgórza, trochę jak spacer w świecie „Władcy Pierścieni”, tylko zamiast Golluma możesz spotkać górskich biegaczy i zagubione owce.
  5. Miners’ Road Walk – trasa wzdłuż jeziora do ruin dawnej kopalni ołowiu. Idealna, jeśli masz ochotę na podróż w czasie do epoki, kiedy praca była ciężka, a weekendy nie istniały.

Na szlaku możesz napotkać:

  • dzikie zwierzęta (nie, nie chodzi o turystów),
  • ruiny klasztoru,
  • wspomniane kopalnie,
  • punkt widokowy Spinc, z którego zobaczysz całą dolinę i zachwycisz się tak bardzo, że zapomnisz o zmęczeniu (albo przynajmniej odłożysz marudzenie o 10 minut).
Gdzie spać, co zjeść, gdzie się napić – czyli baza noclegowo-konsumpcyjna

Choć Glendalough to nie metropolia, nie musisz spać w jaskini jak święty Kevin (chyba że chcesz, wtedy nie oceniamy). W okolicy znajdziesz kilka opcji:

Noclegi:
  • Glendalough Hotel – klimatyczny hotel tuż obok wejścia do klasztoru. Świetna lokalizacja, wygodne łóżka i śniadanie, które może konkurować z mamą Irlandką.
  • Wicklow Heather Lodge – uroczy pensjonat z klimatem i pyszną kuchnią.
  • Hostele i B&B – w pobliskim Laragh znajdziesz przytulne miejsca z lokalnym urokiem i herbatą serwowaną co 15 minut (standard narodowy).
Gastronomia i puby:
  • The Wicklow Heather Restaurant – doskonała kuchnia irlandzka z twistem, duży wybór win i atmosfera jak z filmu.
  • Lynham’s of Laragh – klasyczny pub z kominkiem, muzyką na żywo i piwem, które smakuje jeszcze lepiej po dniu spędzonym na szlaku.
  • Glendalough Green Café – miejsce na kawę, ciasto i ciepłą zupę. Idealne na szybki pit-stop przed kolejnym etapem wędrówki.
Na zakończenie – dlaczego Glendalough to miejsce, którego nie można przegapić?

Bo to kwintesencja Irlandii: dzika przyroda, bogata historia, duchowość, mgła unosząca się nad jeziorem i owce, które wydają się wiedzieć więcej niż ty. To miejsce, gdzie można się wyciszyć, zainspirować, zmęczyć i zachwycić – czasem wszystko naraz.

A jeśli wrócisz stamtąd bez błota na butach, zakwasów i miliona zdjęć – to znaczy, że coś poszło bardzo nie tak.

Chcesz wędrować śladami świętego Kevina, rozmyślać nad sensem życia (albo nad tym, ile zostało jeszcze kilometrów do parkingu), czy po prostu chłonąć piękno Irlandii? Glendalough czeka. I nie zapomnij peleryny przeciwdeszczowej – to w końcu Irlandia.